piątek, 28 sierpnia 2015

Nasze ślubne...

Podjęłam się uszycia jednego z najcięższych , jak dla mnie, w wykonaniu strojów - męskiego cottehardie w skośne pasy. Marzeniem mojego kochanego był strój z Romansu Aleksandra - jakże mogłam odmówić? Dodatkowo na nasz własny ślub? ;)
Byłoby łatwiej, gdybym miała materiał tkany w pasy, niestety nie miałam ;) W związku z tym każdy pasek zszywany był osobno + rozkładane szwy na każdym z nich, do tego jedwabna podszewka, również wszywana z rozłożeniem szwów.



Na początku szło pięknie i gładko, problemy które zaczęły się jednak pojawiać, doprowadzały mnie do obłędu. I tak doszłam do kilku wniosków - przede wszystkim przez skośne paski nie ma jak wstawić klinów, więc krój musi być z 4 części. Na rycinie ciuszek pięknie układa się falami, a w realu - po prostu NIE DA RADY, oczywiście jeżeli zależy nam na tym, aby paski schodziły się na bokach. Dodatkowo zszywane ze sobą pasy powodują mocne usztywnienie całości, przez co dół musiałam ściąć na tyle, żeby nie wyglądał jak sterczący dzwonek. Kolejna sprawa - zgranie pasów - pięknie udało połączyć mi się przód, tył też, tylko zapomniałam o bokach - niestety nie wyszły tak jak chciałam, bo pomyliłam kierunki :/

Teraz kończę rękawy i przeklinam w duchu jak diabli.
Znowu - paski, cholerne paski, których nie da się ze sobą zgrać, do tego wpasowanie je w pachę tak, aby dobrze wyglądały chociaż z przodem, graniczy z cudem.



Na koniec - Następnym razem szukamy materiału tkanego w pasy - zdecydowanie lepiej wszystko się ułoży i być może, będzie jakimś cudem można wszywać kliny. Sposób układania się tego konkretnego stroju na rycinkach jest kolejnym dowodem na to, że ryciny są przerysowane - niektóre rzeczy są po prostu niemożliwe w wykonaniu.
I na koniec - skośne paski, to najgorszy wymysł średniowiecza. Wyglądają cudnie, ale robienie ich to totalna mordęga. Paski poziome nie stanowią żadnego problemu, ale skosy to coś, czego chyba nie chciałabym nigdy więcej powtarzać :D
Zabrałam się również za szycie swojej sukni. Ale o tym później.
Zdjęcie całości podeślę po weselu ;)

środa, 12 sierpnia 2015

Sezon zbliża się ku końcowi, a ja zawalona robotą. 5 września powiem "tak" przed moim ukochanym :) Postanowiliśmy sam ślub wziąć w strojach średniowiecznych. Krzysiu zakochany w Romansie Aleksandra poprosił o to, abym uszyła jego wymarzone ciuszki. Roboty przy nich strasznie dużo, ale jeśli ma mu to sprawić radość, to zrobię co trzeba ;) Jak tylko się ogarnę ze zdjęciami wrzucę kilka fotek, które cykałam  w trakcie szycia ;)
Na Grunwaldzkich polach w tym roku, o dziwo, bardzo mało szyłam. Udało mi się jednak w końcu zrobić obrusik na nasz przeuroczy stolik, zrobiony przez Krzysia :) Użyłam materiału w pasy, który na obrusy stosowany był dosyć powszechnie. Wyciąganie nici, żeby zrobić frędzle, pochłania zdecydowanie za dużo czasu, ale efekt jest wyjątkowo uroczy ;) 


Cały obrusik wykonałam przy użyciu zrekonstruowanych szpilek, nożyczek i igieł. Zszyty ręcznie, lnianymi nićmi. 


Mimo bałaganu, w namiocie od razu zrobiło się przytulniej ;)